Upomniał się o swój czas

Ks. Jan Macha o krok bliżej do beatyfikacji - zakończył się etap diecezjalny procesu.

2020-01-07

- Myśmy w rodzinie żyli duchem wujka Hanika - tak go nazywaliśmy w domu. To było czymś naturalnym. Mama i babcia opowiadały, jak został księdzem - wspomina Kazimierz Trojan, najstarszy siostrzeniec ks. Jana. Przyznaje, że całą rodzina bardzo chciała podzielić się wyjątkową historią życia kapłana, jednak nie sprzyjały temu okoliczności. - Teraz czuję, że wujek się upomniał o swój czas.

Pierwszym impulsem do przypomnienia postaci ks. Machy był film Dagmary Drzazgi "Bez jednego drzewa las lasem zostanie". Starania o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego rozpoczęły się w grudniu 2012 roku. Postulatorem procesu został mianowany ks. dr Damian Bednarski. - Z dnia na dzień coraz lepiej odkrywałem tę postać. Najpierw go poznawałem, a potem starałem się także na swoją miarę naśladować w życiu kapłańskim. Myślę, że jest on dobrym przykładem dla kapłanów, zwłaszcza tych młodych, bo przecież sam miał 28 lat, kiedy został stracony - mówi ks. Bendarski.

Przez dwa lata członkowie trybunału: ks. dr Grzegorz Stephan (delegat biskupi), ks. dr Wojciech Surmiak (promotor sprawiedliwości) i s. Małgorzata Oczkowicz SDS (notariusz) zbierali archiwa i pamiątki po ks. Janie oraz rozmawiali ze świadkami. Wszystkie opracowane przez nich dokumenty zostały zebrane i w specjalnie przygotowanych teczkach zostaną przekazane do Kongregacji ds. Świętych. Misja ich dostarczenia została powierzona ks. Bednarskiemu.

Jak zaznacza abp Wiktor Skworc, równie ważne zadanie stoi przez wszystkimi mieszkańcami archidiecezji. - Zostaną wydane obrazki, które będą przypomniały postać ks. Jana Machy i będziemy prosić o modlitwę, dlatego że to nie jest nasze dzieło. To dzieło Boże i tę beatyfikację trzeba wymodlić - przekonuje. - Ta postać jest nam bardzo potrzebna dla duchowieństwa i młodych ludzi, którzy chcą dzisiaj głosić Ewangelię.

Historia procesu