Młodość

Przyszedł na świat w Chorzowie Starym 18 stycznia 1914 r. Był pierworodnym synem Pawła i Anny z domu Cofałka. Ochrzczono go dwa dni później 20 stycznia 1914 roku.

2020-01-13

Otrzymał imiona Jan Franciszek. Niestety nie odnotowano w księdze, kto udzielił mu tego sakramentu. Wiemy, że nie dokonał tego proboszcz. Tak się złożyło, że 8 grudnia 1913 roku parafia została „osierocona” po śmierci niezwykle cenionego proboszcza ks. Franciszka Adamka, a nowy jeszcze nie został mianowany przez biskupa.

Dziadkowie Jana, zarówno ze strony matki, jak i ojca, byli szanowanymi chorzowskimi gospodarzami. Zachowało się zdjęcie jego dziadków Tomasza i Pawła w strojach regionalnych. Była to typowa śląska robotniczo-chłopska rodzina. I śląskie też były jej zwyczaje, tradycja, religijność. Od początku też na małego Jana wołano Hanik (zdrobnienie od imienia Hanys, jeszcze dziś w naszym regionie używanego na określenie Jana). Tak zapamiętała go mama Anna, czy siostra Róża w spisanych po latach wspomnieniach: „Nasz Hanik”.

W domu Machów przyszło na świat w sumie sześcioro dzieci. Niestety urodzona jako druga w kolejności córka Jadwiga zmarła jako czteromiesięczne niemowlę, a jedno dziecko urodziło się martwe. Oprócz Jana, Machowie wychowywali: Piotra, Różę i Marię.


Ojciec Paweł, który był z zawodu mistrzem ślusarskim, związany był z hutą „Kościuszko”, przez wiele lat pracował w zakładowej kolei. Odznaczał się prawością charakteru i niezwykłą przedsiębiorczością. Matka Anna była kobietą szlachetną i pogodnego ducha. Rodzina Machów była zżyta z Kościołem i parafią. Jego rodzice należeli do stowarzyszeń kościelnych i często przystępowali do sakramentów świętych.
Szkoła. Od 1921 roku Jan uczył się w szkole ludowej w Chorzowie, a po ukończeniu czterech klas został przyjęty do Państwowego Gimnazjum Klasycznego w Królewskiej Hucie. Jako gimnazjalista, 16 czerwca 1925 roku, otrzymał sakrament bierzmowania. Udzielił mu go w kościele św. Jadwigi w Chorzowie administrator apostolski na Górnym Śląsku ks. August Hlond. Przyjął imię Stanisław (zapewne na cześć św. Stanisława Kostki, patrona młodzieży). Od czasów młodości był niezwykle aktywny. W szkole angażował się w prace kółek: literackiego, historycznego i sportowego. W parafii należał do Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej i Żywego Różańca. Chętnie udzielał się w prowadzeniu pogadanek religijnych, brał udział w amatorskich przedstawieniach teatralnych, reprezentował stowarzyszenie na zawodach sportowych.
Była szkoła, była parafia. Był i klub sportowy „Chorzów”, popularne „Azoty”, gdzie trenował piłkę ręczną. Wraz z drużyną szczypiornistów kilkakrotnie sięgał po tytuł mistrza Śląska, a w 1932 i 1933 roku po tytuł wicemistrza Polski. Na zdjęciach z tego okresu widzimy wysportowanego młodzieńca, który dbał nie tylko o swoją kondycję duchową, ale i cielesną.
Edukację gimnazjalną zwieńczył złożeniem egzaminu maturalnego.
Od razu po maturze zamierzał wstąpić do seminarium. Diecezja katowicka miała swój dom formacji kandydatów do stanu duchownego w Krakowie. Niestety ze względu na zbyt dużą ilość zgłoszeń jego podanie zostało odrzucone. Była to dla niego bolesna próba, tym bardziej, że dwaj jego szkolni koledzy zostali przyjęci.
Zamierzając podjąć próbę w roku następnym zapisał się na Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. I rzeczywiście po roku znów puka do seminaryjnej furty. Świadectwo moralności wystawił mu proboszcz ks. Stefan Szwajnoch: „Nie mam żadnej wątpliwości co do szczerości zamiaru jego, wynikającego z głębokiego ducha religijnego i z dobrej intencji służenia Kościołowi i wierze św. (…) Petent często przystępuje i przystępował do sakramentów św. W kościele widuję go codziennie. Nie otrzymawszy w roku ubiegłym przyjęcia do Seminarium, studiował prawo. I w tym czasie był częstym gościem u stołu Pańskiego. W towarzystwach kościelnych, zwłaszcza w S.M.P. był czynnym i ruchliwym członkiem i chętnie wygłaszał tam referaty na tematy apologetyczne. Młodzieży świecił dobrym przykładem trzeźwości i wstrzymaniem się od palenia. Zawsze odznaczał się skromnością, łagodnością i uczynnością wobec bliźnich”.
Tym razem jego podanie zostało pozytywnie rozpatrzone i mógł rozpocząć studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jan Macha formował się do kapłaństwa pod okiem dwóch ekip przełożonych seminaryjnych. Pierwszą, kierował rektor Stanisław Maśliński, a po nieprzyjemnych wydarzeniach z 1935 roku zarząd seminarium przekazano Księżom Misjonarzom. Rektorem mianowano wówczas ks. Wilhelma Szymbora CM.
Tutaj również dał się poznać jako osoba niezwykle zaangażowana. Należał do studenckiego „Bratniaka”, był członkiem Arcybractwa Straży Honorowej, a gdy bp S. Adamski zaczął propagować idee Akcji Katolickiej Jan Macha należał do pierwszych, którzy się w to dzieło angażowali. Znany był z otwartości na sprawy społeczne. Jego kolega kursowy ks. Konrad Szweda wspominał pewną anegdotę z tym związaną: Pewnego razu odpowiedzialny w diecezji katowickiej za Akcję Katolicką ks. dr Bolesław Kominek prowadził pogadankę na temat tej organizacji i „chcąc wywołać dyskusję, rzucił krótkie powiedzenie: „a może ci na a”. Cała sala jednym głosem – Macha! On wstaje i szeroko rozwodzi się nad poruszanymi problemami”.
Był dobrym mówcą. W trakcie studiów alumn J. Macha wygłosił na forum seminaryjnym i uczelnianym kilka referatów: „Organizacja i zadania Zarządu Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej”, „Kwestia robotnicza w encyklice Rerum Novarum”, „Ideał dobrego katolika”, „Wyższe szkolnictwo misyjne w krajach pogańskich”, „Zadania wychowawcze szkoły”. W opinii na zakończenie studiów rektor zapisał, że Jan ma szczególne zamiłowanie do takich przedmiotów jak: prawo, socjologia, teologia pastoralna i ma predyspozycje do aktywnej pracy duszpasterskiej.

Dodać należy, że duży wpływ na jego późniejsze kapłaństwo miał ks. Stefan Szwajnoch – proboszcz parafii św. Marii Magdaleny w latach 1925-1938. Przykład jego życia pociągał Jana.

Alumni śląskiego seminarium studiowali wówczas na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Mieli wybitne grono wykładowców. Jan Macha znalazł się w gronie 51 księży diecezji katowickiej, którzy uzyskali tytuł magistra teologii w Krakowie. Był niezwykle pracowity oraz ambitny, co w pełni wyraziło się podczas pisania pracy magisterskiej dotyczącej monografii starochorzowskiej parafii. Jego kolega kursowy, a zarazem oddany przyjaciel, ks. Antoni Gasz, wspominał po latach, że materiałów do pracy szukał wszędzie, gdzie to tylko było możliwe, godzinami szperał w archiwum na probostwie w Chorzowie Starym, a także w Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pracę magisterską ukończył i obronił z bardzo dobrym wynikiem i otrzymał dyplom magistra teologii w czerwcu 1939 roku. Zachowała się jego obszerna i niezwykle szczegółowa praca magisterska: „Monografia Starego Chorzowa parafii św. Marii Magdaleny”, a w Archiwum Archidiecezjalnym w Katowicach przechowywana jest również Kronika Parafii napisana własnoręcznie przez Jana Machę.

Historia procesu