Ścięty za pomoc rodzinom

Został skazany i ścięty przez Niemców za zdradę stanu, bo działał… charytatywnie. Wyszła książka o nim: „Zawsze myśl o niebie... Historia Hanika – ks. Jana Machy (1914–1942)”. Spotkanie z autorką odbyło się 17 lipca 2020 r. w parafii św. Józefa w Rudzie Śląskiej.

Angieszka Huf (z mikrofonem) podczas promocji swojej książki w Rudzie Śląskiej

zdjęcie: Fot. Przemysław Kucharczak /Foto Gość

2020-09-21

Właśnie w tej parafii neoprezbiter Hanik, czyli ks. Jan Macha, był wikarym w czasie II wojny światowej. Niemcy skazali go na karę śmierci za zdradę stanu, choć w ogóle nie angażował się w działalność polityczną. „Zdrada” polegała na tym, że kapłan założył tajną organizację charytatywną, wspierającą m.in. rodziny ofiar państwa niemieckiego, np. powstańców śląskich.

Wyrok został wykonany. Niemcy nie tolerowali żadnych tajnych organizacji – nawet charytatywnych.

Mógłby być patronem podzielonych

Autorką nowej książki jest Agnieszka Huf, Ślązaczka z Rybnika. Mówiła w czasie spotkania, że myślała o Haniku w kontekście wyborów prezydenckich 2020 roku, z których wyszliśmy jako społeczeństwo bardzo podzieleni. – Niektórzy boją się iść na imprezę rodzinną, bo tam są ludzie, którzy są zwolennikami przeciwnej opcji politycznej – zauważyła. – Mamy moment takiego strasznie nakręconego zewnętrznie podziału, w który ludzie wchodzą – dodała. Zwróciła uwagę, że ks. Jan Macha w czasie wojny mieszkał w Rudzie Śląskiej, gdzie Polacy i Niemcy żyli obok siebie.

– W familoku na jednym sztoku [piętrze – przyp. red.] miyszkoł Polok, na drugim miyszkoł Nimiec. Jedni się lepiej dogadywali, inni gorzej, ale żyli ze sobą jak sąsiedzi. Jak przychodziła sobota, to jak chopy wróciły z gruby, szły razym na plac puszczać gołębie. A baby szałot plyły na zegródce abo kołocze piykły w piekaroku mówiła Agnieszka Huf. – Oni żyli razem, kiedy przyszła wojna i nagle się okazało, że jedni są Polakami, drudzy są Niemcami. Jedni są ofiarami, drudzy są z tego narodu, który tę wojnę rozpętał. Hanik nie zważał na to i z pomocą szedł do jednych i drugich. Nie patrzył w dokumenty i paszport, co kto ma wpisane. Zdawał sobie sprawę, że jak tego Poloka i tego Niemca wzięli do Wehrmachtu, to ich żony, kiedy zostały same z dziećmi, były dokładnie w takiej samej sytuacji. Głodne dziecko polskie i głodne dziecko niemieckie jest dokładnie takie samo. Jak ktoś ni mo wąglo, żeby se zahajcować w piecu, to zimno jest tak samo Polakowi i Niemcowi – mówiła z pasją.

Zauważyła, że ten kandydat na ołtarze wychodził ponad te podziały. – Widział człowieka w człowieku. Jest człowiek, który potrzebuje pomocy, w tym człowieku jest Chrystus, ja idę mu pomóc – tłumaczyła. – Na dzisiaj Hanik mógłby być świetnym patronem jedności, zgody i patrzenia na siebie jako na ludzi, a nie jak na zwolenników tej czy tamtej opcji – dodała.

Dlaczego wyręczał Caritas?

W spotkaniu wzięli udział krewni ks. Jana Machy, a także postulator procesu beatyfikacyjnego ks. Damian Bednarski. Ksiądz Damian z ks. Henrykiem Olszarem opowiedzieli o problemach, które trzeba było przezwyciężyć w czasie procesu. Realia bezwzględnej niemieckiej okupacji, tak oczywiste dla Polaków, zwłaszcza tych ze starszych pokoleń, w innych krajach Europy już tak oczywiste nie są.

W Rzymie padło na przykład pytanie, dlaczego ks. Macha w sposób tajny organizował pomoc dla rodzin ofiar niemieckich represji, skoro w Katowicach oficjalnie działała wtedy Caritas. Ksiądz postulator musiał więc od razu przedstawić dowody, że Caritas również była wtedy przejęta przez Niemców i nie wypełniała we właściwy sposób swoich zadań. W szybkim przesyłaniu do Rzymu naukowej literatury na ten temat pomagał mu ks. Olszar.

Książka „Zawsze myśl o niebie… Historia Hanika – ks. Jana Machy (1914–1942)” jest już w sprzedaży. Wydała ją Księgarnia św. Jacka.

Przemysław Kucharczak

książka