Kazanie wygłoszone 28 VIII 1938

Kazanie wygłoszone 28 VIII 1938 w kościele św. Marii Magdaleny w Chorzowie Starym; kazanie o zaangażowaniu świeckich w życie parafii „A mnóstwa wierzących było serce jedno i dusza jedna” (Dziej.[e] Ap.[ostolskie] 4.32)

2020-02-03

Najmilsi w Chrystusie Panu!

Wiele cnót społecznych cechowało pierwszych chrześcijan, ale jedna się uwypuklała, a mianowicie cnota solidarności. Św. Łukasz w ten sposób opisuje tę cnotę w Dziejach Ap.[ostolskich]: „A mnóstwa wierzących było serce jedno i dusza jedna”.

Na pewno i każdy z nas życzy sobie, aby o naszej parafii można było to samo powiedzieć, że panuje tu zgoda, miłość i solidarność katolicka. Dlatego też dzisiaj w uroczystość święta parafialnego zastanawiamy się nad tą solidarnością, aby zrozumieć jak konieczna ona jest w życiu parafii.

Pewien umierający ojciec zawołał do swojego łoża swych 12 synów i dając im 12 strzał związanych razem żądał, aby je złamali. Kiedy jednak żaden z 12 mężczyzn tego uczynić nie mógł pomimo swojej siły, wtedy ojciec rozwiązał strzały i swoimi słabymi rękami złamał jedną po drugiej. Kiedy synowie patrzeli na ojca nie wiedząc co by ta cała scena miała oznaczać, objaśnił im, że te związane strzały, których złamać nie mogli to solidarność. I tak – rzekł do nich – i was nikt nie przemoże, jeżeli tylko razem się trzymać będziecie.

Mówiąc tę przypowieść przypomina mi się rozmyślanie św. Ignacego „o dwóch sztandarach”. Święty ów dzieli świat na dwa wrogie sobie wojska, według tego, czy ludzie zaciągają się pod sztandar Lucyfera, czy Chrystusa Pana.

Z jednej strony ciągłe bunty przeciw Bogu i jego odwiecznym prawom, tam straszna i zwierzęca miłość rozkoszy i śmiech światowych, tam grzech, namiętność i pożądanie przewrotne. Z drugiej strony wierna służba Boża, poszanowanie woli Bożej i prawa Bożego. Tu wzgarda grzesznych uciech światowych, tu zaparcie się siebie, pobożność i cnota. I dzisiaj stoją naprzeciw siebie te dwa olbrzymie obozy. Który z nich zwycięży?

My z góry możemy powiedzieć, że obóz ludzi Bożych ma zapewnione zwycięstwo słowami Chrystusa Pana: „a bramy piekielne nie przemogą go”. Lecz pomimo tego ostatecznego zwycięstwa, walka będzie zacięta i dlatego nie wolno jej sobie lekceważyć. Jak na wojnie nie może każdy żołnierz walczyć na własną rękę, bo walka ta chaotyczna nie prowadzi do zwycięstwa, tak i rycerz Chrystusowy nie może się ograniczać do indywidualnej walki ze złem. Wrogowie Chrystusa zwartym szeregiem uderzają na Kościół. Dlatego trzeba się im przeciwstawić w zwartym szeregu, ramię przy ramieniu. Pod jednym przewodnictwem.

Najmniejszą jednostką organizacyjną Kościoła jest parafia. W parafii jest prawdziwy front, gdzie się ścierają wrogie sobie obozy. Tu nieprzyjaciel walczy o każdego człowieka, o każdą organizację. Używa zaś do tej walki ludzi, skądinąd mających dobrą opinię i nie zdających sobie sprawy ze swojej działalności. Jest to walka tym niebezpieczniejsza, że w ten sposób wróg nie poznany wkrada się w każdą dziedzinę naszego życia, a czasem i my sami dobrowolnie ustępujemy mu miejsca. Tym wszystkim musimy się przeciwstawić w zwartym szeregu. Parafia, ta duchowa rodzina katolicka musi stanowić prawdziwą rodzinę. Ojcem duchowym tej rodziny to Ks. Proboszcz i wierni to kochające się dzieci. Jak to pięknie kiedy widzimy rodzinę w zgodzie i harmonii żyjącą. Kiedy widzimy, że cała rodzina częściej zbiera się razem, aby nawzajem pogwarzyć i dać wyraz swojej solidarności i wzajemnego przywiązania. Tak i parafia przynajmniej raz w tygodniu skupia wierne swe dzieci w kościele, aby im dać słowa przestrogi i pobłogosławić w pracy na przyszły tydzień. Tu przychodzą znękane owieczki, aby odetchnąć. Tu czeka lekarz na rannych w walce z nieprzyjacielem ciemności. Od czasu do czasu parafia urządza przegląd swoich sił. To święto parafialne. W to święto widać, które z dzieci duchowych są prawdziwie miłującymi dziećmi Kościoła. Którzy żołnierze Chrystusowi stoją na stanowisku mocno i czujnie. Ale i z drugiej strony występuje tu jaskrawiej każdy brak, każda potrzeba parafii. To się pokazuje brak solidarności parafii. A przecież wolą Chrystusa Pana, jakby w testamencie nam przekazaną, jest, iż my dzieci jednego Boga i jednej matki Kościoła świętego stać mamy pod sztandarem wiary ramię przy ramieniu, w jednym szeregu Chrystusowych żołnierzy dla obrony odwiecznych prawd i świętych przykazań Bożych. Bo tylko w jedności siła!

„Kropla wody – woła Ks. Skarga – bez drugiej kropli rychło ginie. Tak kto braterstwa nie miłuje, a z drugimi się nie krzepi, prędko zniszczeje. Gdy się ludzie dzielą i wadzą, słabi są”. Niestety „robota wielka i szeroka, a myśmy się rozstrzelali po murach daleko jeden od drugiego” (Ezdr. II. 4.19). Czyż mało takich ludzi wespół z nami stojących pod sztandarem Krzyża, który dla podobania się światu nawet w obliczu wspólnego wroga gotowi są czynić ustępstwa z rzeczy, którymi szafować według własnego widzimisię nie wolno, którzy niby we wszystko wierzą, ale wbrew nauce Kościoła zastrzegają sobie to i owo jakby można w Bożej nauce ludzkim rozumem dobierać, co kto woli? Kościół Katolicki jest jeden, więc jeden winien być rodzaj katolików. Moralność jest jedna więc zawsze i wszędzie każdego obowiązuje. Jedna i ta sama moralność w życiu osobistym i zbiorowym.

W sprawach zasadniczych – woła św. Augustyn, którego święto dzisiaj przypada – musi być jedność. „In necessariis unitas”. W rzeczach zasadniczych jedność. Ten sam św. doktor powiada w innych rzeczach może być wolność. Każdy może mieć zdania jakie chce. Może sobie uznawać lub nie według własnego zdania ale w sprawach zasadniczych musi być jedność. Jakie to są te sprawy zasadnicze? – To sprawy Boże, to owe prawidła moralności chrześcijańskiej, oparte na woli Bożej. To święte zasady katechizmu, które sam Bóg pragnął uchylić od sporów, podnosząc je do godności dogmatów wiary. One to mają i muszą stanowić podstawę, na której staną wszyscy, co wierność ślubowali Chrystusowi i Jego świętemu Kościołowi. Lecz ta jedność ma być nie tylko wewnętrzna, ale i na zewnątrz musi się ona objawiać. Nie można tylko wierzyć we wszystko co Kościół św. nakazuje, a poza tym powiedzieć: co mnie obchodzi brat mój, bo Pan Jezus powiedział: To wam przykazuję, abyście się społem miłowali. (Jan. 15, 17). Społem się miłować to znaczy jeden drugiego wspomagać tak materialnie jak i duchowo. Ta miłość społeczna to solidarność musi się objawiać we wspólnych wystąpieniach, we wspólnych czynach społecznych, które parafia od czasu do czasu dokonuje. Czynem społecznym może być np. wspaniałe urządzenie święta parafialnego z okazji ważniejszego wydarzenia w parafii. Ale, żeby to był czyn społeczny to mu musi całe społeczeństwo, wszyscy parafianie, muszą brać udział w nim i w jakikolwiek sposób przyczynić się do uświetnienia chwili. To powinno być ambicją każdego wiernego syna Kościoła, żeby dorzucić choć cegiełkę do budowy Kościoła Bożego na ziemi.

Niestety, najmilsi w Chrystusie Panu, parafia dotychczas urządzała różne święta parafialne, ale jak mogłem zauważyć, nie był to społeczny wysiłek parafii. Ciężar za całą parafię spada zawsze na barki tych nielicznych osób, które się każdej sprawie poświęcają, a inni z obojętnością, a może nawet z ironią patrzą na ich wysiłki. Będąc niejeden raz świadkiem wspaniałego wysiłku społecznego innych parafii, podziwiałem zapał i tę solidarność całej parafii, która w tym dniu cała, jak jeden mąż stanęła pod sztandarem Chrystusowym, by zamanifestować swoje przekonania religijne. Wtedy ze smutkiem pomyślałem dlaczego i u nas w Chorzowie, nie można by czegoś podobnego uczynić? Dlaczego, u nas w Chorzowie, nie ma ogólnego, szerokiego zainteresowania świętem parafialnym? Odpowiedź na te trudności znalazłem w jednym z nr. „Katolika” z r. 1906, w którym pisze pewien obywatel narzekając na obojętność Chorzowian, nawet w sprawach bezpośrednio ich dotyczących.

Najmilsi – czas, żeby się zainteresować życiem parafialnym. Uczmy się od nieprzyjaciół naszych, którzy znajdują wiele energii i czasu aby prowadzić dzieła zniszczenia. Tym bardziej my, którzy wiemy, że ani jeden czyn dobry nie będzie daremny, ale za wszystko Bóg nam wynagrodzi. Przede wszystkim wyrabiajmy w sobie ducha miłości i solidarności chrześcijańskiej, aby kiedyś i o nas można było powiedzieć, jak powiedział św. Łukasz o pierwszej gminie chrześcijańskiej: „A mnóstwa wierzących było serce jedno i dusza jedna”.
Amen.

Chorzów III, dnia 28.VIII 38 r.

Kazania